
Wprawdzie z dość dużym opóźnieniem ale postanowiłam się podzielić wrażeniami ze
Świąt Wielkanocnych które spędziliśmy rodzinnie nad morzem....naszym polskim morzem.....
w Łebie...
Pobyt krótki ale napewno utkwił na długo w naszej pamięci....

Oczywiście nasz syn powitanie potraktował baaaardzo poważnie bo był skłonny wejść prosto do wody :):):):)

Był tak podekscytowany że nie było mowy o noszeniu, a co gorsza wyjściu z plaży....( trzeba było na siłę prowadzić do wyjścia :):):


Ale to dopiero początek, zabawa dopiero będzie :):):)
Nasze dziecko pierwszy raz pokonywało świat na swoich małych nóżkach ( myślę tu o ilości przebytych kilometrów :) ), nie ukrywam że korzystał też z baranka dziadka którego pewnego dnia nie chciał opóścić ani na moment, nawet mama z chustą była gorsza :(




Nie lubię się rozpisywać stąd też sporo zdjęć umieszczam :), które wszystko przekaża :) co się działo:)
No i kolejne spacerki po okolicy :):)







upragniona zabawa w piasku....jakby mógł to by tam siedział cały dzień :)
( tak się tylko zastanawiam kto miał więcej ubaw z tego Filo czy tatuś z dziadkiem :)
Myślę że to już wystarczy bo was zanudzę....a jeszcze bym chciała popisać o innych rzeczach i wspomnieniach....:)
Aaa aa, na koniec tylko dodam że chusta oprócz sporadycznego noszenia synusia była świetna jako kocyk na plażę do siedzenia, huśtawka dla Filipka oraz do świetnej zabawy w przeciąganie liny :)::)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz